NUL(L) czyli Zero. Mniej niż zero!
Polak potrafi. Powtarza się to nam od małego. Jacyśmy to sprytni i przebiegli. Byłem nawet swego czasu dumny z tej naszej postawy. Swego czasu… i do czasu!
Bodajże posłanka Sobecka z PIS – starsza, miła, ufarbowana na czarno Pani, która jak mnie pamięć nie myli weszła kiedyś na mównicę sejmową i zaczęła odmawiać „Zdrowaś Maryjoś, (…)” rzekła dawno, bardzo dawno temu – jak miał miejsce szerszy dyskurs społeczny, którego okoliczności nie pomnę – że „Polska to państwo - szambo, kloaka”. Utkwił mi w pamięci ten słowny zlepek. Czyż nie uroczy? I w pełni oddaje to z czym mamy do czynienia w naszym kraju – szambem i kloaką.
NUL. N jak Netflix. U jak Uber. L jak Lidl.
Trzy duże korporacje, które zaspokajają dziennie konsumpcyjne potrzeby dużej części świata. W tym Polaków oczywiście. Bo jak świat to i Polska. Wiadomix – Polska Chrystusem Narodów.
Netflix tylko i wyłącznie w Polsce – jako jedynym kraju na świecie – zrezygnował z opcji 30 dniowego darmowego okresu próbnego. Okresu na zaprzyjaźnienie się z serwisem. Po to, aby po miesiącu, korzystając z czyjegoś pomysłu - platformy miliona filmów i seriali - surfować w nieograniczony sposób za 43 PLN miesięcznie na dwa stanowiska po tych przepastnych zasobach. Ale… Polak potrafi.
Rejestruje co 30 dni fejkowe konta i przedłuża w nieskończoność (w którą naiwnie tylko on wierzy) ten darmowy okres, sądząc, że mądre głowy z USA na to nie wpadną. Ale wpadają. I za buraczane cwaniactwo - poczciwy, płacący podatki Polak, który chciałby wejść w filmowo-serialowe arkana, nie skorzysta z darmowego okresu na zaprzyjaźnienie się z usługą, tylko musi bulić od początku.
L jak Lidl. Druga po portugalskiej, najbardziej popularna sieć spożywczych dyskontów w Polsce. Niemiecka!!!!!!! Ale czy naszych zachodnich sąsiadów coś jeszcze może zdziwić? Chyba nie! Otóż rzeczony Lidl wprowadził onegdaj promocję dotyczącą zwrotu towarów marki własnej Lidla (a tenże oddaje pieniądze), jeżeli towar nie spełnił oczekiwań klienta. Można było zwrócić towar nieuszkodzony, rozpakowany, bądź samo opakowanie. W prasie szumiało od przypadków, kiedy Janusze, Grażyny, Mariusze, Justyny i inne suki syny oddawały puste opakowania o wartości nawet 1.000 PLN. Dochodziło do dantejskich scen, gdzie Patrycje i Lukrecje przesypywały proszki, czy makarony do reklamówek na lidlowym parkingu, żeby wrócić do kasy i odzyskać 5,99 za wspomniany makaron. Świderki.
Co trzeba mieć w głowie? Bo, że w reklamówce ma się proszek i makaron to już wiemy, ale co mieści się u takiego osobnika czy osobnicy w czaszce? Z pewnością nie istota szara…
I wreszcie Uber, o którym ostatnio głośno. Taksówkarze, nie tylko w kraju nad Wisłą przeciwko tego rodzaju usługom protestują. Ale jakoś obeszło się na świecie bez dantejskich scen. A w Polsce? Janusz złotówa pluje na szybę ukraińskiego Saszy, który w uczciwy sposób zarabia kasę wożąc młodszych i starszych po mieście. Złotówa pluje na tę szybę, grozi pięścią, pewnie w tę szybę uderza i krzyczy: „Je..ać Cię Ukraińska k…wo!”.
I ja to słyszę i mnie paraliżuje. Bo gdyby nie jakieś normy prawne, gdyby nie kamery w komórkach, które to uwieczniły, gdyby nie kordon policji, to kto wie, czy złotówa z delikatną nadwagą i piwnym brzuszyskiem nie otworzyłby drzwi, nie wywlokła Saszy z samochodu i nie pobiła do nieprzytomności, albo i gorzej. Bo obcy! Bo ZUS musi złotówa płacić, a Sasza nie.
Jak o tym przeczytałem w prasie. Jak fejsbuń doniósł, to mnie zmroziło i lekko sparaliżowało. Bo sytuacja jakoś mi na myśl przywołała „Je..ć Żyda!” sprzed kilkudziesięciu zaledwie lat. I pomyślałem sobie – jak historia może w krótkim czasie okrutnie zatoczyć koło i jak tylko Polak potrafi. Wszystko zepsuć.
Wstyd mi czasem (a ostatnio coraz częściej), że w paszporcie mam gdzieś tam przy narodowości czy obywatelstwie dwie litery: P i L
Dodaj komentarz