Sanatorini
Przeczytaj ten tytuł uważnie!
Nie daj się zwieść umysłowi, który widzi tamże nazwę greckiej wyspy. Z grecką wyspą to co poniżej nie będzie miało nic wspólnego. No może poza sałatką grecką, która pojawia się w menu każdej „szanującyj” się knajpy w nadmorskich kurortach.
Wywczas w miejscach pełnych sanatoriów ma swój urok. Urok – dobre słowo. Jest to bardziej forma pewnego transcedentycznego doświadczenia, która wszystkim młodym hipsterom ze stolicy wydać może się śmieszna, wieśniacka i w ogóle, a moim skromnym zdaniem wcale taka nie jest.
Siedzimy, jemy rybę, popijamy białym (średniej jakości) winem. Idzie reprezentacja. I ja już wiem, że to Alina, Bożena, Grażyna i Zdzisław, z któregoś z pobliskich sanatoriów. Zamawiają: 3 x Ballentines (sic! na bogato!!!) i piwko lokalne. Wiadomo dla kogo piwko, a dla kogo alko nieco mocniejsze. Dla dam ma się rozumieć… jak wypoczywać – to światowo!!! Santrope, Hałaj, Montekarlo…
„A widziałyście jaka pyskata!”, „Ależ ona nieobyta”, „Takie to smutne, że ona do Grzegorza smoli cholewki”, „A niedomyta”, „A za mało dziś dali marchewki”, „A z paszczy jej cuchnie”, „Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!
Panie sczesane. Włos dwa czy trzy dni niemyty, ale zaczeska, tapir musi być. Niektóre płukanką fioletową (moja mama miała takie w dzieciństwie) włos przepłukały. Inne – balejaże, pasemka, czerwone cuś przez czoło przebiegające. Dekolty opalone, kreskę cyckowską widać. I element obowiązkowy – RY BA CZKI! Spodnie Szatany, które z każdej kobiety robią bułeczkę, kuleczkę i beczkę jednocześnie. Czy to jest w ogóle możliwe? Yhy!!!!
Rybaczki seledyn i mango, rybaczki ecru i szarości, rybaczki czarne do białych klapek i jakie tylko sobie może nasza wyobraźnia zwizualizować….
Wieczorem, jak słońce ma się ku zachodowi Panie te i inne i Panowie (choć w mniejszości) zajmują miejsca przy promenadzie - na ławeczkach. Uroczy to widok. Siadają – niektóre w pierwszych rzędach (jak na pokazie Paprockiego i Brzozowskiego albo dopiero co przywróconego do łask Zienia), inne muszą cieszyć się gorszą miejscówką – gdzieś z tyłu, boku – tam jednak też słychać.
Akordeonowe cygańskie pieśni, „Dla Elizy”, skrzypaczka, Celina Dijońska z Titanica na harfie, zespół z południowej Ameryki co gra na drewienkach i puszcza coś z playbacku. Jednym słowem – darmowe letnie koncerty. Reczital – The best of Worl Music by local Artists. Siedzą te panie i się cieszą, że im tak miło płynie czas.
Zatem – dzieciaki w foteliki. Red Bull na drogę. I w drogę.
Sanatorijek Ci u nas dostatek.